Czwartek, 5 grudnia. Dzień, który na zawsze zmienił moje życie. Dwa dni temu, w sobotę, pożegnaliśmy moją mamę na zawsze. Przez ostatnie dwa lata zmagała się z chorobą onkologiczną, a ostatnie miesiące były niezwykle trudne zarówno dla niej, jak i dla nas. Teraz, kiedy jej już nie ma, próbuję zebrać myśli, wspomnienia i uczucia, które krążą wokół niej, a także wokół pustki, którą po sobie zostawiła.
Mama – moja opoka, mój fundament
Mama była niezwykłą osobą. To kobieta, która przeszła w życiu wiele – straciła dwóch synów, zmagała się z trudnymi relacjami rodzinnymi i wieloma innymi trudnościami. Jednak pomimo tego wszystkiego zawsze zachowywała radość życia. Była zaradna, odważna i zawsze gotowa pomóc. Lubiła ludzi, uwielbiała być wśród nich, czerpała z tego energię. Jej charakterystyczne „nie martw się, córcia” zawsze mnie uspokajało. Teraz to zdanie ma dla mnie jeszcze większe znaczenie.
Jedną z rzeczy, które najbardziej zapadły mi w pamięć, był jej zwyczaj czekania. Niezależnie od tego, czy tata wracał z delegacji, czy ja z egzaminów, zawsze czekała. Kiedy wracałam późno w nocy, stała na balkonie, wypatrując mnie i machając na powitanie. To było jak światło w mroku, które dawało mi siłę i otuchę.
Życie pełne wspomnień
Wspomnienia o mamie są wszędzie – w domu, w przedmiotach, w miejscach, które odwiedzaliśmy razem. Chciałabym teraz powrócić do tych miejsc i przypomnieć sobie każdą chwilę spędzoną razem. Wyjazdy, spacery, rozmowy – to wszystko miało ogromne znaczenie. Gdy mieszkałam jeszcze w rodzinnym domu, chodziłyśmy razem na spacery z pieskiem. Po mojej wyprowadzce te spacery zamieniły się w długie rozmowy telefoniczne.
Mama miała swoje ulubione piosenki i książki. „Nie spoczniemy” Czerwonych Gitar i „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej – te utwory teraz kojarzą mi się wyłącznie z nią. Była osobą niezwykle silną, mimo że nieraz bywała złamana. Zawsze znajdowała w sobie siłę, by się podnieść i iść dalej.
Pustka po stracie
Każda śmierć jest przypomnieniem, że życie jest kruche, a my musimy z niego czerpać pełnymi garściami. Jednak dla mnie, jako introwertyka, to nie jest takie proste. Teraz staram się zagłuszyć ból pracą, co chwilowo działa, ale wiem, że to nie jest długoterminowe rozwiązanie.
Przede mną pierwsze święta bez mamy. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Była osobą, która potrafiła załatwić wszystko, rozwiązać każdy problem. Teraz muszę nauczyć się radzić sobie sama, bez niej.
Lekcje od mamy
Mama nauczyła mnie, że rozmowa to nie wszystko. Ważne jest, aby mówić o trudnych rzeczach, żeby po śmierci nie pozostawały tajemnice i niedopowiedzenia. Chciałabym, żeby ludzie pamiętali o niej jako o osobie uśmiechniętej, pełnej życia i optymizmu. I wiem, że tak będzie. Mama uwielbiała wzbudzać emocje, a teraz, po jej odejściu, nadal to robi.
Na zawsze w moim sercu
Teraz, gdy jej już nie ma, piszę do niej listy. To moja forma radzenia sobie z pustką. Opowiadam jej wszystko, co chciałabym powiedzieć na głos, gdyby tu była. Brakuje mi tylko jej odpowiedzi. Wierzę jednak, że jest gdzieś tam, z bliskimi
Leave a Reply