Zastój pisarski to nie zawsze cisza w głowie. Czasem to wrzawa. Pełna, buzująca, prosząca o uwolnienie. A mimo to – milknę. Chociaż w moich myślach płyną historie, które aż proszą się o opowiedzenie, mój dzień mija bez ani jednego zdania. Bez jednej sceny.
Ten tekst jest o mnie. I o tych wszystkich, którzy też chcieliby, a nie mogą. Nie z braku pomysłu. Ale z braku czasu, sił i przestrzeni. Może się w tym odnajdziesz.
Zastój pisarski to nie blokada
Nie mam blokady. Nie siadam przed komputerem i nie wpatruję się w pusty ekran. Po prostu… nie siadam. Od połowy kwietnia walczę ze skutkami choroby – niedotlenienie, zmęczenie, drażliwość. Potem zabieg, który miał być nowym początkiem. Ale życie nie zwalnia tylko dlatego, że tego chcemy.
Od tamtego czasu mój dzień pochłania praca zawodowa, przygotowania do urlopu, powrót do sportu, rozwój mojego TikToka (który zresztą bardzo Was zapraszam odwiedzić: @agafrank85). I tak przychodzi wieczór, kiedy z całego serca chciałabym pisać – ale nie mam już siły.
To wszystko, co mnie zatrzymuje
Najbardziej boli mnie to, że nie potrafię teraz wygospodarować dla siebie czasu. Chciałabym, żeby ten zastój był chwilowy – i wiem, że tak będzie. Ale żal i frustracja są prawdziwe. Gdy pisanie staje się luksusem, człowiek zaczyna czuć się winny, że nie robi tego, co kocha.
Piszę teraz drugi tom historii o Poli Hoffmann, „Pod cieniem strachu”. I zatrzymałam się dokładnie tam, gdzie było najtrudniej. Rozdział, który wymaga ode mnie więcej, niż jestem dziś w stanie dać. Myślę, że gdyby to była inna scena, nie utknęłabym w tym miejscu na tak długo.
Nie jestem z tym sama, ale sama muszę się z tym zmierzyć
Nie oczekuję, że ktoś mnie uratuje. Wiem, że potrzebuję odpoczynku, ale też wiem, że muszę znów wstać i pisać – dzień po dniu, nawet po jednym akapicie. Bo nie wyobrażam sobie, żeby nie pisać. Chciałabym to robić codziennie. I pewnie niedługo znów zacznę.
Zastój pisarski to nie wyrok. To część drogi. I czasem warto go potraktować jak przerwę na złapanie tchu, a nie jak klęskę.
Jeśli chcesz przeczytać, jak wyglądałby mój idealny dzień pisarski, zajrzyj do tego wpisu: Idealny dzień pisarski – jak wyglądałby mój twórczy rytuał?
A w głowie już kiełkuje coś nowego…
Chociaż jeszcze nie wróciłam do pisania na dobre, noszę w sobie pomysł na nową powieść obyczajową. I coś mi mówi, że to będzie historia z potencjałem. Ale najpierw muszę wrócić do tej, którą już zaczęłam. „Pod cieniem strachu” czeka. A ja… wracam.
Dziękuję, że jesteście. Że czekacie razem ze mną. I że mimo zastoju – nie znikam z tej drogi.
Do przeczytania ❤️
Aga Frank
Leave a Reply