Czy introwertycy mogą osiągnąć sukces? Jeszcze kilkanaście lat temu odpowiedź wielu brzmiałaby: raczej nie. Dziś coraz częściej dostrzegamy, że cisza nie oznacza słabości, a samotność nie musi być wyrazem społecznego nieprzystosowania. Sama jestem introwertyczką, choć nie zawsze chciałam się do tego przyznawać.
Ekstrawertyczna maska, która nie pasowała
Przez długi czas próbowałam być kimś, kim nie byłam. Udawałam osobę przebojową, towarzyską, głośną – bo wydawało mi się, że właśnie tego się ode mnie oczekuje. Dawałam z siebie wszystko, ale czułam się, jakbym włożyła za ciasne buty. Uwierało. I bolało. W końcu zrozumiałam, że udawanie kogokolwiek innego to droga donikąd.
Dziś nie walczę już z własną naturą. Pozwalam sobie na to, by być sobą. Liczę na zrozumienie najbliższych i otaczam się ludźmi, którzy nie próbują mnie zmieniać.
Gdy bycie “inną” boli
W dzieciństwie i młodości bycie introwertyczką nie było łatwe. W szkole byłam postrzegana jako ta dziwna, cicha, zbyt zamknięta w sobie. Bardzo chciałam należeć do jakiejś grupy, dopasować się, zyskać akceptację. Udało mi się – ale dziś wiem, że było to okupione wysiłkiem, który zostawił ślady. Czasem naprawdę dobrze jest przejść terapię.
Z czasem zaczęłam mówić wprost o swoich trudnościach. Mam fobie społeczne. Nie ukrywam tego. Gdy tłumaczę ludziom swoje zachowanie, w większości przypadków spotykam się ze zrozumieniem. Szczerość działa cuda.
Wrażliwość to nie wstyd
W moim domu wrażliwość nie była wartością. Była słabością. Uczyłam się więc ją ukrywać, przykrywać sarkazmem i dystansem. Dziś próbuję na nowo pozwolić sobie na bycie wrażliwą – bez wstydu. To niełatwe. Ale wiem, że bez tej cechy nie byłabym sobą. Nie byłoby moich książek. Nie byłoby mojego świata.
Introwertyczka na scenie życia
Choć z natury jestem osobą cichą i skupioną, nie brakuje mi umiejętności społecznych. Potrafię wejść w rolę. Przez kilka lat występowałam nawet na scenie. Lubiłam to – do czasu. Dziś wiem, że potrzebuję balansu: mogę pokazać się światu, ale chcę też wracać do siebie. Do ciszy. Do domu. Do ludzi, którzy mnie rozumieją i nie pytają, czemu jestem cicho.
Sukces na własnych zasadach
Czym jest sukces dla introwertyka? Dla mnie to nie tylko rozgłos czy bycie rozpoznawalną. To życie w zgodzie ze sobą. To możliwość pracy w ciszy, przy biurku, z dala od zgiełku. Pisarstwo jest do tego idealne. Dlatego właśnie pisanie traktuję jako swoją pasję – i polecam je każdemu introwertykowi.
Zobacz moje książki: Mój profil na Wattpadzie
Introwertycy a sukces – gdzie jest ich siła?
Cisza uczy uważności. Samotność pomaga w skupieniu. Introwertycy rzadko marnują czas na powierzchowne relacje. Ich świat to przestrzeń przemyśleń, obserwacji i detali. To wszystko może stać się fundamentem sukcesu – pod warunkiem, że nie próbują być kimś innym.
Nie gram pierwszoplanowej roli w każdej scenie życia, ale obserwuję. Wyciągam wnioski. Piszę. I to jest moja siła.
Czy coś się zmienia?
Tak, introwersja stała się modna. Może nawet zbyt modna. Dziś wszyscy są introwertykami albo w spektrum – i choć bywa to irytujące, może oznacza to większą akceptację. A tej nigdy za wiele.
Choć nie każdy mnie rozumie, jestem otoczona przez ludzi, którzy mnie akceptują. I to wystarczy. Wiem, że jestem wartością samą w sobie. Niezależnie od definicji.
Co chciałabym powiedzieć innym introwertykom?
Polub siebie. Naprawdę. Jesteś osobą, z którą spędzisz najwięcej czasu. W samotności. W rozmyślaniach. W działaniu. W milczeniu. I w hałasie też, jeśli trzeba. Polub tę osobę. Bo jesteś wyjątkowa. Wyjątkowy.
A jeśli chcesz mnie lepiej poznać, zajrzyj do wpisu: 5 rzeczy, których o mnie nie wiecie – zaskakujące fakty o mnie
Leave a Reply