Każdy z nas ma swoje małe sekrety, dziwactwa i historie, które mogą zaskoczyć nawet najbliższych. Dlatego dzisiaj postanowiłam podzielić się pięcioma rzeczami o sobie, które mogą Was trochę rozbawić, trochę zaskoczyć, a może nawet sprawić, że poczujecie do mnie większą sympatię.
Jeśli chcecie poznać więcej ciekawostek o mnie, zajrzyjcie też do tego wpisu Ciekawostki o mnie.
1. Saksofon? Czemu nie! 
Ktoś mógłby pomyśleć, że jeśli ma się nauczyć grać na jakimś instrumencie, to lepiej zacząć w dzieciństwie. Ale ja, jak zwykle, poszłam pod prąd i dopiero kilka lat temu stwierdziłam, że to idealny moment na naukę gry na… saksofonie! Co prawda sąsiedzi pewnie woleliby, żebym wybrała coś cichszego, ale co tam – marzenia są po to, żeby je spełniać, nawet jeśli brzmią głośno.
2. Mam na nazwisko Kościuszko? 
Tak myślałam przez pewien czas. A wszystko przez to, że jako dziecko byłam przekonana, iż jestem spokrewniona z Tadeuszem Kościuszką. Mój tata stwierdził, że mam po nim nos, co oczywiście uznałam za wystarczający dowód genealogiczny. Dopiero później, ku mojemu rozczarowaniu, odkryłam, że nos to jednak trochę za mało, żeby być spadkobierczynią słynnego bohatera.
3. Brzydzę się… mąki! 
Tak, dobrze czytacie. Nie mam problemu z jej jedzeniem, ale dotykanie mąki to dla mnie koszmar. Sama nie wiem, skąd to się wzięło, ale ten suchy, sypki proszek, który osadza się na dłoniach i wchodzi pod paznokcie – brrr, aż mnie ciarki przechodzą. Nie znajdziecie mnie więc ugniatającej ciasto na pierogi, ale za to zjem je z ogromnym entuzjazmem!
4. Mam dziwny nawyk jedzeniowy 
Nie wiem, czy to coś, co robi więcej osób, ale ja zawsze, zanim pokroję warzywa, odgryzam tzw. piętkę i zjadam ją osobno. Oczywiście mówię tu o jadalnych częściach – nie wyobrażam sobie podgryzania surowego ziemniaka! Ale jeśli chodzi o jabłka, ogórki, marchewki – piętka musi być pierwsza. Po prostu musi.
5. Wciąż śpię z misiem 
Tak, mam już swoje lata, ale bez mojego misia pod głową nie zasnę. To taki mały rytuał, który został mi z dzieciństwa i choć mogłabym udawać, że to przypadek – nie, nie jest. Mój miś to stały element mojego snu i nic tego nie zmieni. Nawet jeśli kiedyś będę musiała go jakoś dyplomatycznie wytłumaczyć.
A jakie są Wasze dziwactwa?
Podzielcie się nimi w komentarzach! Może się okazać, że nie jestem wcale aż taką dziwaczką, jak mi się wydaje.
A jeśli chcecie poznać mnie jeszcze lepiej, zapraszam na mój Wattpad, gdzie znajdziecie moje książki pełne emocji i tajemnic!
Leave a Reply