Refleksja o tworzeniu scen intymnych i emocjonalnym napięciu w książkach.

Opisywanie intymności – jak rodzi się napięcie między bohaterami?

W „Niewidzialnych sieciach” do wielkiego finału dzieli nas już tylko jeden rozdział. Piszę ten tekst w chwili, gdy emocje wciąż są świeże, a ostatnie sceny z bohaterami jeszcze nie wybrzmiały. To dobry moment, by opowiedzieć o czymś, co coraz częściej pojawia się w moich książkach: scenach intymnych. Nie dlatego, że są modne. Ani dlatego, że dobrze się klikają. Piszę je tylko wtedy, gdy sama czuję, że bohaterowie nie mogą już dłużej uciekać od siebie.

A wszystko zaczęło się dość niewinnie.


Od nieśmiałości do napięcia – początki pisania zmysłowości

Nigdy nie planowałam, że w moich powieściach pojawią się sceny pełne napięcia między bohaterami. Przez długi czas ich unikałam – jako czytelniczka nie przepadałam za dosłownością, szczególnie gdy dominowała nad fabułą. Ale kiedy zaczęłam pisać Niewidzialne sieci (czytaj na Wattpadzie), poczułam, że ta historia prosi o więcej – więcej drżenia między spojrzeniem a słowem, więcej niedopowiedzeń. I tak powstała pierwsza scena. A potem… same przyszły kolejne. Jakby pisały się poza mną.

Nie planowałam ich. Po prostu weszły w tekst, prowadzone emocją bohaterów, a nie chłodną kalkulacją.


Co naprawdę mnie ekscytuje w literaturze?

Nie są to wcale dosłowne opisy ani fizyczne zbliżenia. Najseksowniejszy (tak, pozwólcie, że użyję tego słowa tylko raz) jest dla mnie moment zawahania. Gdy bohater czegoś bardzo pragnie, ale się wstrzymuje. Gdy dotyk jest o milimetr za blisko, ale wciąż jeszcze nie pada. Gdy jedno spojrzenie potrafi powiedzieć więcej niż tysiąc słów.

Właśnie to chcę uchwycić – i bardzo pilnuję, by to napięcie pojawiało się zanim bohaterowie w ogóle nazwą swoje emocje. Niedopowiedzenia, zderzenia intencji, dramaty w oczach – to wszystko sprawia, że czytelnik czuje motyle w brzuchu, zanim pojawi się cokolwiek dosłownego.

Pisząc takie sceny, nie opisuję anatomii. Buduję wyobrażenie, w którym to Ty – czytelniku – stajesz się reżyserem.


Czy lubię pisać takie sceny?

O dziwo: bardzo. Choć wciąż mnie to zaskakuje. Jeśli piszę z potrzeby chwili, nie ma w tym nic sztucznego. Nie używam żadnych rytuałów poza muzyką, która towarzyszy mi zawsze. Nie planuję z góry, gdzie pojawi się napięcie, zbliżenie czy emocjonalny przełom – po prostu go czuję.

Są sceny, które zostają ze mną na długo. Czasami to właśnie te najmniej dosadne poruszają mnie najbardziej. Przykład? Pierwszy pocałunek Poli z Pod cieniem tajemnic – scena gwałtowna, zaskakująca, a zarazem romantyczna. (Sprawdź wpisy o tej książce).


Intymność bez nagości – bo życie rzadko układa się według schematu

Wbrew pozorom, wiele moich scen intymnych nie zmienia biegu fabuły. I wcale nie musi. Czasem są tylko odbiciem stanu emocjonalnego postaci. Czasem to sposób, by pokazać, jak bardzo bohater jest pogubiony, impulsywny, słaby albo silny. Nie potrzebuję uzasadnień – ale też nigdy nie piszę ich „na siłę”.

Nie mam granicy, której bym nie przekroczyła. Ale też nie potrzebuję jej przekraczać. Intymność w moich książkach to nie eksces, ale emocjonalne drżenie, które może pojawić się nawet przy banalnym geście.

Właśnie to staram się uchwycić. Nie zawsze wiem, czy mi się udało. Ale wiem, że niektóre sceny muszą się wydarzyć, nawet jeśli nie zostaną wypowiedziane wprost.


Piszę, bo bohaterowie mnie do tego zmuszają

Nie wiem, co sprawia, że sceny się „udają”, a co je psuje. Nie mam checklisty. Nie mam kompetencji, by oceniać własne opisy. Piszę, bo historia mnie niesie. Bo emocje bohaterów domagają się rozładowania albo eskalacji. Bo napięcie musi w końcu znaleźć ujście – czasem w dotyku, czasem w łzie, czasem w ucieczce.

A jeśli coś się wydarzyło – to znaczy, że było konieczne.


Sceny intymne w moich książkach nie są celem. Są drogą. Czasem niełatwą, czasem szarpiącą. Ale prawdziwą.


Jeśli chcesz się przekonać, co jeszcze wydarzy się w „Niewidzialnych sieciach” – zajrzyj na Wattpada. Przed nami ostatni rozdział.

A jeśli chcesz lepiej poznać główną bohaterkę – sprawdź ten wpis: Kim jest Diana?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *